Dzisiaj udostępniam na blogu interesującą ciekawostkę znalezioną niedawno w internecie - film na Youtube z pokazem druku przestrzennego awaryjnego schronienia. Zespół badaczy laboratorium IRCCyN (L'Institut de recherche en communications et cybernétique de Nantes, czyli Instytutu Badawczego Łączności i Cybernetyki w Nantes) z Uniwersytetu w Nantes we Francji, przy współudziale z CAPACITES SAS stworzył prototyp obiektu, który mógłby pełnić funkcję tymczasowego schronienia dla ofiar klęsk żywiołowych. Przykładów takich nieszczęść nie trzeba dużo szukać, wystarczy sobie przypomnieć ostatnie doniesienia medialne z szalejących nad Polską wichur, czy wcześniej trzęsień ziemi w Nepalu, a także powodzi w różnych częściach świata. Podstawowym problemem wtedy jest zapewnienie dachu nad głową osobom poszkodowanym tak, aby nie musieli nocować pod gołym niebem.
Propozycja naukowców wydaje się być całkiem przystępna. Profesor Benoit Furet z zespołu MO2P / Robotics IRCCyN wyjaśnia ideę, która zasadniczo polega na budowie obiektów zastępczych bezpośrednio na miejscu tragedii dzięki zastosowaniu technologii druku 3D. Takie tymczasowe konstrukcje przeznaczone byłyby do eksploatacji tylko na okres kilku miesięcy potrzebnych do dokonania odpowiednich napraw uszkodzonego właściwego domu. Najpierw należałoby dostarczyć (np. łodzią) na miejsce katastrofy robota wraz z pojemnikami na surowy materiał, który miałby posłużyć jako budulec do wydruku. Sam proces drukowania 3D przebiegałby zaś zaskakująco prędko, gdyż zaledwie w czasie 20-30 minut. Czy to możliwe? Załączony film na Youtube pokazuje, że tak, chociaż oczywiście skala obiektu nie jest imponująca, gdyż zaprezentowana przez francuskich innowatorów drukarka 3D o nazwie INNOPrint3D, dzięki przegubowemu ramieniu o długości 4 stóp, może drukować konstrukcje tylko do maksymalnych wymiarów 3×3×3 m. A więc jak na wygodne lokum to trochę mało...
Rozwiązanie oprócz oczywistej zalety jaką jest szybkość "wznoszenia" obiektu, ma jednak liczne wady. Po pierwsze jest to nowość i trudno byłoby w nagłej sytuacji szybko wyprodukować odpowiednią ilość urządzeń i zorganizować ich transport na miejsce katastrofy. Kolejną kwestią jest bardzo ograniczony obszar roboczy INNOPrint 3D. Trzeba jednak nadmienić, że trwają już prace nad znacznym jego powiększeniem. Mówi się o obszarze roboczym ograniczonym tylko co do wysokości (7 metrów) i bez ograniczeń, jeżeli chodzi o długość i szerokość wydruku. Wówczas będzie można myśleć o realizacji w tej technologii całych domów czy obiektów inżynieryjnych, a to wszystko w ciągu kilku godzin. A co z kosztami urządzenia? Niestety źródła na ten temat milczą. Kiedyś włożyłem sporo trudu, aby poznać ceny istniejących urządzeń do profesjonalnego, czy przemysłowego druku przestrzennego i są to często kwoty horrendalne, idące w setki tysięcy złotych za urządzenie, a te najdroższe potrafią kosztować nawet ponad milion dolarów. Kolejne minusy wiążą się z materiałem, z którego obiekty miałyby powstawać. Chociaż w artykułach internetowych nie znalazłem informacji co to jest, to jednak można się domyśleć, że nie jest to nic ani trwałego ani wytrzymałego. Na ten temat wypowiedział się w komentarzu do artykułu na stronie centrumdruku3D.pl (CD3D) Janusz Wójcik, który wraz z Pawłem Rokitą stworzył inną drukarkę 3D (Gaja Multitool) oraz współorganizuje (w ramach FabLab Kielce) imprezy pn. Dni Druku 3d w Kielcach (najbliższa VI edycja 26 września). Twierdzi on, że użyty w urządzeniu INNOPrint 3D materiał do wydruku to dwuskładnikowa piana poliuretanowa, która z jednej strony ma słabe właściwości, jeżeli chodzi o trwałość, gdy jest narażana na działanie promieni UV (musi być przed nimi zabezpieczona, gdyż inaczej ulega kruszeniu i zmianie koloru), a z drugiej nie należy to tanich rozwiązań. Oczywiście nadaje się do ociepleń, ale na konstrukcję nośną już nie, gdyż ma słabe właściwości mechaniczne, jeżeli chodzi o wytrzymałość tego materiału. Należy zauważyć też jeszcze jeden mankament, którym jest mała waga obiektu. Powoduje to sytuację, że należałoby pomyśleć o jego tymczasowym związaniu z gruntem lub innym podłożem. W przeciwnym razie, pod wpływem silnego wiatru mógłby być przesuwany, a przy silnych podmuchach nawet porwany lub zniszczony. Jestem gotowy zaryzykować twierdzenie, że w naszym klimacie bez dodatkowych modyfikacji (m. in. zabezpieczenia zewnętrznego lica przegród, związania obiektu z gruntem) nie nadaje się on nawet jako tymczasowe lokum, ale oczywiście dla pewności można to sprawdzić.
Chociaż przedstawiony projekt ma swoje wady, to jednak nie można odmówić jego autorom pomysłowości. Czy znajdzie kiedyś zastosowanie w praktyce? W Polsce w tej formie zapewne nie, ale nie można wykluczyć realizacji, choćby przykładowej, gdzieś indziej... Niezależnie od tego, czy tak się stanie, projekt zespołu badawczego z Nantes można jednak uznać jako kolejną próbę zrobienia kroku do przodu w dynamicznym ostatnio rozwoju technologii produkcji przyrostowej. Ma ona przyszłość i takich działań jak omawiany tu przykład jest więcej. Dlatego jest to pierwszy wpis w nowej kategorii, którą nazwałem po prostu Drukowane domy. Dalekie echo "szklanych domów" z Przedwiośnia Stefana Żeromskiego nie jest oczywiście przypadkowe.
Źródła: 3dprint.com, 3dprintingindustry.com, komentarz Janusza Wójcika pod artykułem na CD3D.